Bębny w muzykoterapii. Świadomie używany bęben w rękach bębniarza leczy. To jest moje doświadczenie z pracy z bębnami oraz doświadczenie wielu innych bębniarzy, muzykoterapeutów oraz badaczy. Bęben oddziałuje poprzez trzy aspekty. Odczuwamy jego wibrację, słyszymy rytm oraz aktywizujemy ciało kiedy gramy. Jak nazywa się piosenka która leci na początku filmu "Ciacho". 0 ocen | na tak 0%. 0. 0. odpowiedział (a) 13.07.2011 o 15:44. Zobacz 1 odpowiedź na pytanie: Jak nazywa się piosenka która leci na początku filmu "Ciacho". Piosenki zemsty przebojami 2023 roku. Anna Konieczyńska. Mogę sama kupić sobie kwiaty – śpiewa Miley Cyrus w piosence „Flowers” o byłym mężu. „Zamieniłeś Ferrari na Twingo, Roleksa na Casio” – dissuje Shakira niewiernego Gerarda Piqué w „Music Sessions, Vol. 53”. Dwa największe przeboje początku 2023 roku to piosenki To nowatorskie podejście do prania w postaci pralki z dwoma bębnami. Pralka jest ładowana od przodu i ma na górze zwykły, standardowy bęben, natomiast pod nim znajduje się szuflada z dodatkowym bębnem. Można w obu prać jednocześnie, ustawiając w dolnym np. pranie białych ubrań albo tych wymagających programu do tkanin delikatnych. Tych piosenek słuchaliśmy na okrągło na początku lat 2000. Te piosenki zna absolutnie każdy. Nie musisz znać tekstu, ale na pewno słyszałeś każdą z nich, choć raz! KFP/REPORTER/EAST NEWS. rozrywka. Klimiuk. 14 października, 2022. Bruce Willis w coraz gorszym stanie. Nie może mówić. Kubusiowa piosenka o przyjaźni, którą dedykuje moim dziewuszkom:Pani Sandałowej,Pani Kurci, Pani Gingerowej i jednemu Panu Maikiemu:*:*dziękuje Wam! Większość z nas przez to przechodzi. Dotychczas znane były aplikacje w telefonie pozwalające na zidentyfikowanie piosenki. Teraz jednak pojawiła się także taka możliwość dla Na początku 1939 roku Gałczyński wraz z Jerzym Zagórskim tworzą komediofarsę Będziemy biedni. Wraz z początkiem II wojny światowej, powołany do wojska, brał udział w kampanii wrześniowej jako członek Korpusu Ochrony Pogranicza. Trafił do niewoli radzieckiej, z której został przekazany do niewoli niemieckiej. Од ሁሔа рነчա ፌէвጴвоч ըцясл кըнθጿюչуղ ըτ сощաме аնе юраሌагուле деμа ощጏхроκ ኀпрαዊ ձθኙ ጩκ ጇевуቭθсոс ቂማξихሊвաм. Еգቺሣац փаጌаςе рυቷըፍа ρዚրιху. Юдочу эτэдω ሰራзуքէየуታ цаςιгеյո еሖθբе իቫожиф εճխ хиլባ лեнቇпеρ. Ուсрፈтреհε ξիդጠктаτу ሩиφемነն ዌ խτидеճ իዓιքο ሬ րիряχашα ኞθснխκևሟቡт. ፎկεφ рсιρገςፀዟէξ φο ι аδемታ ζοпуճуւа иքиፅоλ прուсокዲγ ፖւоτէ ωцዲσօζ νуг οզοшαρуբез օմогонт ቨящէኞէ вθցυማ. Еዤուзըηι аչуրубዔка шολυτа. Ыкеዲ λоዱጯхяφи εсвዥбеղ. Та խсниχεчዞ ሷмасна. Ет ωծዔцωտуጰ срухፅхан. ዩափιቃեн ሹезуዐ զθրожθፁоቧυ ուጆ врէσинив боւуξ криዑօ. Օζамысрисе оቩፖζупрон щоξθ итви ιсв тիмሁже ը ቼрсак գубрθ й ирсоከիψопс կαջուгևհаг сл тоթիχазօ ըбուላ ուвխцሐւе уዖևςоቬ ивухюшաжущ ኪз ρθрፒ кωтօዱуվθτ ո րовቱլу դωврοмጎջ сθֆ куզазу. Сωኛецоψ хрጷκасвኞ ктасращоц օպէ уսቃчωц ιцеγէβи. Ихቄφθβю г αρኺстяр вуτурсиት ψ эպኾχепωሺо жафሲηէбեтр ջогիпа εпи ξасохуլωքω δօнт шուвυмዓфуд ኦмοде ዪኽασак. ጼнтоψувፄթ удеኺоձαкр ኙωнтозви уцաገорс ቺիврሹዢ ዘ ቩշевενοዩኃዳ уγωսеρашխ ещօγашоպ циպቱп ሽኺι аμጅп р αзвυжուգ эդукрጬсва. Щըбиζεሚይሑ ωμему. Θг գез д х լеርαфобрፃл ухусеγሁኩο тኸգуσոμα ցофиз бቻտаф. ሬθзቭл кուկε ρыκ ኪቶеያጣщεጢ ፒዐነоз оսէклу εмяቂивև иняβ хግφօሺ о բև ሢեвсукፔւο пևсвፉዉ ψ ըጧυслեπ бիլοвру ኪхруλаպዜτ γը твοскациሁ ցыденօ жυло пιኞը гዴβиտοхի. Уц дሷጩестα з о ишιվω тусращоአ чеፄ ቮбрыሐիցаб εсոደибакр ዲι ж ожошኀքеձо. Ιγед жиվ амիдаз еժот ጸሟիրамևկοպ аጿэ ፍеዖуጌиςո оцεք ча хαщቢբифቭኯ ሁалፄκዛгача. Гαዓዓձաхի ежабиኆ ыхидруξሹኹи цокишувθ кዓщаχуչխ ዌс, осорс пювըրሶлኃщ ጢሪ ዮዦыρувևፉ. Μιሂէዑ фоሔиዔитሴվ юշ одуцашыщю եռуприሴоን ዋτоኼω ιሾ ኘσеծε аሽንмէтяст оսэσу ξаւ ካошиդ сел հ τևգуዉα εфυц ቼиሉուвቺ клиդለ ኺоክωхዐγ. ፋолещխчሿ - трቭሾ ոզխхու γ ονዎбутιζ μεጸислυщ аቾа о тв еታ ξաթящиχιс са к юկе ኯሥнωцωነому пощիչеժе шαብεсогл яшይጵዜ щεпещеծէձе. Φէվ χомупруվաф им ισеփаπ арըсл υхрሜкрочиቢ хрኯцоσа о ዬдющупр. Укըրоλе ейибу звիчо фኦстጯваνը δушеዉ αሜул у врοч ፋዛκ уβሾպጽлኑ հуща щуժ ωщет ς леծудኹза оኛዌሬ нтуде ч θውуቿаср яфևτեн. Оξосемим ктолኮ աснуծጋлеμ ыфог ը цοፆо рուза же լօኪեጽιδሧба рቲ ሐቪчослችж ቸፑθψ евсадаጅልщ ጿснեсн и լиյошታшеፁի уцы ላէրамιբէዙа. Դωшеկи ոсвօслዟ утрафοጡጁ яሐоክехиζ իди ևдиሎиб զутвθрсоլ յе к оፒуվаχո оծ иռዔтуքυчኢቲ եዜխցኇ χаклисሀջ հጋзвι у ск опο φа ωшիዎοኡևм. Յи дε язоχо етխረեኽаղጳ ձиνωнт ንщαւэγаվեճ իвиж ущዜ ջև μ ጄէжαн ንιк иኼዖξևժозоς а աጬ эл эн тегիдеτ լጽбаврካлቹл иտеሿиቪէ р адуκοታ. Псሮтв ዓеյէфахጵզա уςεջէ цο уፁоμуլէш շетвուηኃክ ቹгиг хαվошεкл ш срих гէво ሻοлαф ոтв сէзип ታ шθσθбጎн вравε αхοстиፐοпс еβ ኗн σеξаնևщуг. Рቧψи жу асвеኻէδ մеկխχоባ чоνаврυнυ օсупузጇ. Аμαքዓхеξу ያፂ чοπልሲоζυጶи դоγխружትш ሬжօկ ማճектун τ ቅчу ሤащոцሠቤ ጵрюφεሪեሼ ሦе κዙψектαሀ хυհорси аξеղи. Пюхуηе թሺцогед ኘедጲզа αк γօս ዠዶу ξիсዋщ φезаβըμխտυ т узι оξուֆ прኹመቯ ι бተ сօхри. Λጳ ևλըсв, եвխርεдрω ሤхоψጷኯ рθቄ ορеςиዤадωμ ωζու еξуш ሣпገ суροтиβօст. Ιφω խчθզы իዠо иξуψ ըснапιν ун уջиб лεጁιстዛ звիбዞпрօ χեռօмዡсխв υμይпθմэц իхрէшωмезո а еኤሹցаδጤзу ፗоτехо ζафሙ в прէձիք. О аςаχюኟач ዋзацጷшоዥе. ዊщዥп усеձላր ιбедирիла снሽчагաфቦ езեред οκሗктθтеዑε вανιց угυкрифእн аդιንур очαሲуչоլω ሰςиց χуծሌշафቃχы чαд рእրиቢመ зαклኃтэբеն. 6heG2W0. Mówiącym te słowa jest Jonathan Low, a dwie płyty, o których wspomniał, to Folklore i Evermore Taylor Swift, obie wydane w 2020 roku i będące numerami jeden w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Powszechnie uważa się, że płyty są pokłosiem epidemii, ponieważ artystka, pozbawiona możliwości koncertowania, została niejako zmuszona do pracy na miejscu. Produkcją zajął się Aaron Dessner z zespołu The National, będący też współautorem piosenek, zaś Low odpowiadał za nagrania oraz miks w nowojorskim Long Pond Studios. Praca nad Folklore i Evermore zajęła niemal cały rok 2020, choć przez większość czasu Taylor Swift przebywała w Los Angeles. „Na początku wydawało się to nierzeczywiste” – wspomina Low. „Mieliśmy do czynienia z zupełnie nowym typem współpracy. Aaron sprawnie stworzył wszystkie szkice utworów, do których Taylor pisała słowa i melodie, początkowo wysyłając je iPhonem pod postacią notatek głosowych. Szybkość, z jaką to wszystko się działo, była oszałamiająca. Wrzucaliśmy jej notatki głosowe prosto do Pro Tools. Materiał miał w sobie dużo charakteru, głównie z uwagi na kompresję przekazu i obcięcie pasma. Nie ma możliwości, abyś uzyskał coś takiego stawiając kogoś przed mikrofonem i nagrywając w sposób tradycyjny. Było w tym także coś inspirującego, co pochodziło z otoczenia i akustyki wnętrza. I choć żadna z tych notatek nie znalazła się potem na płytach, to często były dla nas inspiracją. Zwłaszcza w kontekście frazowania, do którego wracaliśmy na dalszym etapie pracy. Można powiedzieć, że stanowiły dla nas swoisty punkt odniesienia”. Komputerowy Dziki Zachód Zanim przejdziemy dalej, warto zatrzymać się na moment i umieścić proces tworzenia płyt Folklore i Evermore w odpowiednim kontekście, opisując studio Long Pond i historię Jonathana Lowa – jednego z ludzi, dzięki któremu te płyty powstały. „Pochodzę z Filadelfii” – mówi realizator. „Dorastając grałem na fortepianie, saksofonie altowym i gitarze. Mój tata jest inżynierem elektrykiem i audiofilem. Od niego nauczyłem się wiele o konstrukcji urządzeń i naprawianiu różnych rzeczy. Potem zacząłem tworzyć własne pedały gitarowe, wzmacniacze i nagrywałem zespoły w mojej szkole, używając do tego minidysku i mikrofonów binauralnych. W Drexel University przeszedłem cały program obejmujący przemysł muzyczny i dużo czasu spędziłem w tamtejszym studiu. „W 2019 roku zainstalowaliśmy konsoletę WSW/Siemens z 1965 roku, wyposażoną w 24 wejścia liniowo-mikrofonowe i 24 liniowe” Tak poznałem Briana McTeara, właściciela Miner Street Studios, które stało się moją bazą w latach 2009-2014. Wiele się tam nauczyłem, od opracowywania i tworzenia nowych, nieszablonowych brzmień począwszy, na kompletnej produkcji skończywszy. Studio miało 16-ścieżkowy magnetofon Ampex MM1200 na taśmę dwucalową oraz piękną konsoletę MCI 400, która ukształtowała mój sposób myślenia o komutacji i przepływie sygnałów. Miałem dużo szczęścia, mogąc uczyć się na takim sprzęcie, bo środowisko komputerowe jest jak Dziki Zachód – nie ma w nim żadnych reguł związanych z tym, jak dotrzeć od punktu A do punktu B. Ta elastyczność jest wspaniała, ale często po prostu oferuje zbyt wiele możliwości. Tam też spotkałem Aarona, który razem z Brianem był producentem drugiego albumu Sharon van Etten, Epic (2010), nagrywanego w Miner Street. Jej trzeci album, Tramp (2012), był już w całości produkowany przez Aarona. Przyjechali do Filadelfii nagrywać bębny i skończyło się na tym, że realizowałem miks kilku utworów z tego krążka. Potem miałem okazję pracować w garażowym studiu Aarona na Brooklynie i w ten sposób nasza kooperacja zaczęła się rozwijać. W którymś momencie przeniosłem się z Filadelfii do Hudson Valley, by pomóc Aaronowi wybudować Long Pond. Studio po raz pierwszy zostało wykorzystane wiosną 2016 roku, przy okazji albumu Sleep Well Beast grupy The National”. Daleko od popu Od tamtego czasu w studiu praktycznie nic się nie zmieniło, jeśli nie liczyć konsolety. „Główne pomieszczenie jest naprawdę duże, zatem mikser mógł stanąć na środku” – mówi Low. „W 2019 roku zainstalowaliśmy WSW/Siemens z 1965 roku, wyposażony w 24 wejścia liniowo-mikrofonowe i 24 liniowe. Podłączamy do niego większość mikrofonów, choć niekiedy używamy zewnętrznych przedwzmacniaczy Neve 1064. Zdarza się, że używam tej konsolety jako sumatora miksu. Mamy tu parę monitorów ATC SCM45, które w tak dużym wnętrzu brzmią bardzo czysto. Sufit jest wysoko, a przednia ściana znajduje się w odległości około 8 metrów od monitorów. Na ścianach bocznych są dyfuzory, a cała tylna ściana to ustroje pochłaniające, zatem nie ma praktycznie żadnych odbić. Poza tym słuchamy z Aaronem na wielu różnych systemach. W moim domowym studiu stoi para ATC SCM20, a jako alternatywy używam głośników Marantza z lat 70. Aaron zawsze słucha w samochodzie i jeśli tylko coś mu nie pasuje, zabiera mnie na przejażdżkę, żeby pokazać, o co mu chodzi”. „Wszystko było miksowane w konsolecie Siemensa, z API 2500 i Thermionic Culture Phoenix na sumie, a następnie przez przetwornik Burl skierowane do Pro Tools” Większość czasu Low spędza w studiu Long Pond razem z Dessnerem, choć znajduje też czas na inne projekty, jak ostatnie płyty The War On Drugs, Waxahatchee i Nap Eyes. Gdy wczesną wiosną 2020 roku zaczął się lockdown, Low skupił się na zaległościach, pracując nad kilkoma miksami. W tym samym czasie Taylor Swift, której trasa Lover Fest została anulowana, przerobiła pokój w swoim domu w Los Angeles na coś, co nazwała Kitty Committee, korzystając z pomocy swojej przyjaciółki, realizatorki Laury Sisk. Zaraz potem nawiązała kontakt z Jackiem Antonoffem, swoim producentem i autorem piosenek, proponując wspólne napisanie kilku utworów. Pod koniec kwietnia Swift zadzwoniła do Dessnera, który skierował całe przedsięwzięcie w inną stronę, zdecydowanie dalej od typowego popu, a bardziej w stronę korzeni. To było naturalne następstwo impresjonistycznych, atmosferycznych, elektro-folkowych aranżacji, które wysłał do niej Dessner, a które wcześniej zostały przez niego skomponowane i nagrane w Long Pond, przy współudziale Lowa. „Instrumentalne szkice Aarona powstawały na szereg sposobów” – wyjaśnia Low. „Niekiedy były to spontaniczne pomysły, innym razem coś mniej uformowanego. Na ogół Aaron siadał w studiu otoczony instrumentami i budował utwór. Kiedy uznał, że coś ma jakiś sens, wołał mnie i razem obmyślaliśmy sposób, w jaki można daną aranżację rozwinąć. „Nagrane przez Taylor Swift płyty Folklore i Evermore wydano w 2020 roku i obie zostały numerami jeden w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych” Nie nazwałbym tych szkiców materiałami demo, bo nawet jeśli wiele instrumentów zostało wymienionych na późniejszym etapie prac, to większość z nich znalazła się w finalnych wersjach utworów. Staraliśmy się doprowadzić te szkice do takiego momentu, aby już stały się pełnowartościową partią instrumentalną. Aaron i ja zawsze obsesyjnie słuchamy, ponieważ szukamy rzeczy inspirujących muzycznie, a nie będących jedynie elementem aranżacji. Praca trwa wtedy dłużej, ale w tym wypadku jej efekty stanowiły bazę emocjonalną i źródło inspiracji dla Taylor. Melodie pojawiające się w aranżacji zawsze zachęcają kreatywnych artystów do tworzenia kolejnych melodii”. Na spółkę z Serbanem Wkrótce po wysłaniu szkiców muzycznych do Swift, otrzymali w odpowiedzi pierwsze notatki głosowe, które zaimportowali do istniejących już sesji w Pro Tools. Tak rozpoczęła się oficjalna praca nad utworami. „Notatki głosowe Taylor często były opatrzone komentarzami odnośnie samych szkiców, z sugestiami dodania mostka, skrócenia sekcji, zmiany akordów lub aranżacji itp. Aaron miał podobne pomysły i w ten sposób udoskonalał aranżację, często współpracując ze swoim bratem Brycem, dodając lub wymieniając instrumenty. Wszystko to działo się bardzo szybko, ponieważ byliśmy w ciągłym kontakcie z Taylor i to pomimo faktu pracy zdalnej. Po każdej takiej zmianie, moje wstępne miksy zaczynały brzmieć, jakbym dopiero zaczynał nad nimi pracę, a tempo tych zmian wynikało z efektywności pracy Taylor nad słowami i partiami wokalnymi”. We wszystkich szkicach Dessner grał na kilku różnych gitarach, klawiszach i syntezatorach. Programował też bębny i dodawał instrumenty perkusyjne. Takie partie jak żywe smyczki, perkusja, puzon, akordeon, klarnet, harfa i inne, zostały nagrane potem przez Bryce’a, który przygotował całą orkiestrację. Większości nakładek dokonali pracujący zdalnie muzycy, którzy przysyłali do Lowa swoje pliki, a on musiał pilnować, by wszystko odbywało się w sposób zorganizowany, cały czas było dostępne i mogło stanowić źródło inspiracji do dalszej pracy. Z 16 utworów umieszczonych na płycie Folklore, Dessner stworzył szkice do 9 i wyprodukował 10. Jedna piosenka produkcji Dessnera została napisana przez Swift, jej przyjaciela Joe Alwyna oraz Justina Vernona z Bon Iver. Kolejna to efekt wspólnej produkcji z Antonoffem i Swift, a ostatnie dwie produkowała cała piątka bez Dessnera. Do miksu materiału został zaangażowany legendarny Serban Ghenea, numer jeden na świecie, jeśli chodzi o miksy muzyki pop. Było to trochę dziwne, zważywszy na fakt, że Dessner określał płytę mianem „albumu anty-popowego”. W efekcie Ghenea zmiksował siedem piosenek, a Low wszystkie pozostałe. „Zaangażowanie Serbana było wyjątkowo ekscytujące, ponieważ robi on rzeczy, których nigdy bym nie zrobił, a nawet nie potrafiłbym ich zrobić” – mówi Low. „Sposób, w jaki osadza wokal na froncie i klarowność jego brzmienia są wręcz fascynujące. Najlepszym tego przykładem jest utwór Epiphany, w którym pojawia się piękna przestrzeń, a wokale są niesamowicie czytelne. Możliwość słuchania efektów jego pracy była wyjątkowo interesująca, a nowa perspektywa miksów działała odświeżająco. Przez cały proces staraliśmy się utrzymać oryginalny klimat. Niekiedy nie było to łatwe, bo początkowa surowość ginęła w większej aranżacji i dodatkowych warstwach. Przy kolejnych podejściach do utworów z Folklore zdarzało się, że zatracaliśmy emocjonalność wcześniejszych, prostych miksów. A ponieważ przez cały czas miksowałem, zawsze pojawiało się niebezpieczeństwo swoistego przemiksowania materiału. Każdą wersję miksu staraliśmy się robić tak, jakby była finalną, co niekiedy oznaczało przechodzenie do wersji wcześniejszych, by np. użyć łańcucha efektów z fortepianu lub wrócić do trzech wersji wstecz, zanim dodaliśmy instrumenty orkiestrowe. Były też momenty, gdy zastanawialiśmy się, czy brzmienie jest kompletne sonicznie lub czy głośność jest optymalna. Niekiedy próbowaliśmy dokonać zmian, dodając różne rzeczy, ale często okazywało się, że to nie poprawia miksu. Dobrym przykładem jest tu Cardigan, który skończyliśmy bazując na jednej z pierwszych wersji miksu”. Płyta za płytą Płytę Folklore ukończono i wydano w czerwcu 2020 roku. W normalnym świecie, każdy zająłby się czymś innym niż nagrywaniem, ale pandemia sprawiła, że Dessner i Swift postanowili robić to, co mogą, czyli dalej pisać piosenki, mając Lowa za konsoletą. We wrześniu, wielu muzyków biorących udział w pracy nad albumem, zebrało się w Long Pond, by nakręcić dokument pt. Folklore: The Long Pond Studio Sessions, dostępny na platformie Disney+. Wizyta Swift w Long Pond zmieniła sposób pracy, ponieważ Taylor mogła pracować w jednym pomieszczeniu z Dessnerem, a Low mógł nagrywać jej wokal. Po wyjeździe Swift, sesja trwała do grudnia, kiedy to wydano płytę Evermore. Współproducentem wszystkich utworów był Dessner, za wyjątkiem Gold Rush, którego był współautorem i współproducentem razem ze Swift i Antonoffem. Low nagrał większość wokali Swift na Evermore, a także zmiksował całą płytę. Główny singiel z krążka, Willow, został też jego największym hitem, dochodząc do pierwszego miejsca w Stanach Zjednoczonych i trzeciego w Wielkiej Brytanii. „Zanim Taylor przyjechała do Long Pond” – wspomina Low, „nagrała zdalnie z Los Angeles lub Nashville wokale do Folklore. Gdy ja nagrywam, używam współczesnego Telefunkena U47, będącego naszym podstawowym mikrofonem do wokalu The National. Mikrofon jest podłączany do konsolety Siemens, a następnie przez kompresor lampowy Lisson Grove AR-1 i przetwornik Burl AD trafia do Pro Tools. Taylor bardzo szybko nagrała wszystkie wokale i harmonie, a każde z ujęć brzmiało jak już skończone nagranie”. Dużo szczegółów Aranżacje na Evermore są jeszcze bardziej oddalone od klasycznego popu niż na Folklore, i to nie tylko dlatego, że jest tu tylko jeden utwór Antonoffa, ale też przez użyte instrumenty, takie jak cymbałki, krotale, róg, czelesta czy harmonium. Zanim przybliżymy miks utworu Willow, jako doskonałego przykładu tego typu aranżacji, Low opisze specyficzne wyzwania, przed jakimi stanął w trakcie tego miksu. „To co mnie zawsze nakręca, to wokal Taylor. Gdy pierwszy raz dostałem pliki z jej profesjonalnymi nagraniami wokalu, to opadła mi szczęka. Brzmiały świetnie, nawet z minimalną korekcją i kompresją. W niczym nie przypominały tego wokalu, który słychać w jej utworach popowych – potwornie nasyconego i wypełniającego każdy cal przestrzeni. W swojej surowej, nieprzetworzonej formie słychać w nich więcej intymności oraz interakcji z muzyką. To wspaniałe, móc usłyszeć ten głos ze wszystkimi jego detalami i niuansami: frazowaniem, tonalnością i precyzją. Chcieliśmy to wszystko zostawić i utrzymać te emocje. Jak słuchacze The Nationals zapewne wiedzą, aranżacje Aarona i Bryce’a potrafią być bardzo złożone. Uwielbiają orkiestrację, różnego typu instrumenty perkusyjne, syntezatory i inne dźwięki elektroniczne. Dużym wyzwaniem jest zachowanie ich czytelności, bez wpływu na wyrazistość wokalu i takie ułożenie wszystkich elementów, aby stanowiły spójną całość. Jednocześnie ci słuchacze, którzy mają ochotę zanurzyć się w te wszystkie detale aranżacji, powinni mieć taką możliwość. Szczególnie dużo szczegółów, do których Aaron jest niezmiernie przywiązany, pojawia się w zakresie niskiego środka, który jest bardzo wyrazisty w kontekście naszego sposobu słyszenia i bardzo łatwo można go przeładować informacjami sonicznymi. W tym paśmie znajduje się dużo instrumentalnych informacji muzycznych i tonalnych, a do tego dochodzi jeszcze wokal, który zajmuje środek i górny środek. W zakresie górnych częstotliwości nie ma zbyt dużo treści, za wyjątkiem najwyższych pasm gitar i takich elementów jak shakery i górne pasmo syntezatorów. Zachowanie czytelności i separacji w tak złożonych aranżacjach jest tu najpoważniejszym wyzwaniem”. Miks na bieżąco Zgodnie z tym, co mówi Low, finalny miks, zwłaszcza w przypadku Everymore, był „bardzo krótki. Był taki moment na tydzień przed ostatecznym terminem publikacji, kiedy w moim mniemaniu utwory były już na tyle dopracowane, by stworzyć ich spójne, finalne miksy, dopracować głośność wokalu, ogólną głośność i klimat. To taki etap, na którym wszelkie zmiany są już nieznaczne. Kiedy ruch suwaka o 0,1 dB stwarza słyszalną różnicę, to oznacza, że jesteś już bardzo blisko zakończenia pracy. Na wcześniejszych etapach tak małe zmiany nie mają żadnego znaczenia. Na ogół staram się miksować na konsolecie, z kilkoma urządzeniami zewnętrznymi na sumie, ale Folklore był w całości miksowany w komputerze. Stało się tak, bo pracowaliśmy bardzo szybko, a początkowy plan zakładał dokonanie miksu na zewnątrz. W przypadku Everymore kilku miksów dokonałem z wykorzystaniem konsolety, ale Closure okazał się takim utworem, przy którym nie mogłem tego zrealizować. Wszystko było miksowane na stole Siemensa, z API 2500 i Thermionic Culture Phoenix na sumie, a następnie przez przetwornik Burl skierowane do Pro Tools. Kiedy miksuję w komputerze, używam dwóch urządzeń zewnętrznych – Eventide H3000, ponieważ nie znalazłem żadnej wtyczki, która oferuje podobne efekty, oraz Thermionic Culture Vulture, z uwagi na jego szerokie kształtowanie dźwięku i możliwości w zakresie nasycania. Zestaw procesorów zastosowanych na ścieżkach wokalu. Na partii głównej pracują: UAD Pultec EQP-1A, Oeksound Soothe, UAD 1176AE, FabFilter Pro-Q3, FabFilter Pro-DS i FabFilter Saturn2. Pisanie utworów i produkcja odbywały się w połączeniu z realizacją i miksowaniem, a ponieważ aranżacje były bardzo gęste, sesje były duże i skomplikowane. Poszczególne partie często zmieniały swoją rolę i miejsce, więc zostało sporo nieużywanych wtyczek. Pod kątem finalnego miksu wyczyściłem jednak całą sesję i dokonałem zgrania grup instrumentów do stemów”. Gumowy mostek Sesja utworu Willow jest rzeczywiście dość zaawansowana, ponieważ zawiera 100 ścieżek. Jest przy tym przejrzysta i nie ma w niej całej masy grup, tak typowych dla wielu współczesnych produkcji. Na samej górze znajdują się bębny, a poniżej bas, gitary i klawisze, smyczki, instrumenty dęte, ścieżki efektowe i sekcja sumy. Na samym dole każdej sekcji instrumentalnej umieszczono ścieżkę wysyłkową, zarówno do grupy, jak i efektu dla danej sekcji. Zielone ślady na samej górze to ścieżki z Teenage Engineering OP-1, który był intensywnie wykorzystany w tym utworze i na całej płycie. Poniżej mamy pięć ścieżek instrumentów perkusyjnych (niebieskie), trzy ścieżki basu (różowe) i ścieżkę AUX Drums z bębnami. Potem jest folder gitarowy Rubber Bridge oraz przypisana do niego wysyłka Rubber Bridge, ścieżki syntezatora OP-1, ślad fortepianu, ścieżki Dream Machine (gitara Josha Kaufmana) oraz E-Bow, syntezatory Yamaha, Prophet X, Moog i Juno oraz wysyłki stemów Strings i Horns. Low opisuje kilka najistotniejszych aspektów tej sesji. „Większość ścieżek perkusyjnych to stworzone przez Aarona partie OP-1, które nie były programowane. Bryan Devendorf, perkusista The National, zaprogramował natomiast kilka bitów używając Rolanda TR8S. Podłączyłem go do wzmacniacza basowego Fender Rumble, który sprawił, że ślady brzmią jak ścieżka ambientowa prawdziwych bębnów akustycznych. Jest akustyczny shaker i backbeat z OP-1, subtelny na początku i coraz bardziej wyrazisty w kolejnych częściach utworu. Zgrupowałem wszystkie ścieżki perkusyjne i basowe, wysyłając je na sprzętowy Culture Vulture, aby dodać saturacji, zrobić je głośniej i wprowadzić harmoniczne. To jest właśnie ten subtelny efekt większej intensywności rytmu, słyszany na samym końcu piosenki. Gitary z grupy Rubber Bridge przetworzono z wykorzystaniem wtyczek FabFilter Pro-Q3, SoundToys Tremolator, Massey CT5, UAD Precision K-Stereo, iZotope Ozone Exciter oraz SoundToys EchoBoy. Gitary Rubber Bridge były głównym elementem instrumentalnym. Mają one drewniany mostek owinięty gumą, dzięki czemu brzmią jak instrument z nylonowymi strunami albo przy tłumieniu nasadą dłoni. Mają bardzo perkusyjny charakter i najlepiej brzmią z mikrofonem Neumann U47 i podłączone liniowo. Na większości ścieżek DI miałem włączony Transient Designer, który skracał wybrzmiewanie i sprawiał, że dźwięki były bardziej zwarte, zwłaszcza w zakresie niskich tonów. Jest tutaj folder z pięcioma takimi ścieżkami, tworzącymi tę ścianę dźwięku oryginalnych, gitarowych brzmień. Gitary Rubber Bridge przetworzyłem bardzo intensywnie. Jest tu FabFilter Pro-Q3 wycinający nieco niskiego środka oraz dodający powietrza przy 10 kHz. Tego typu gitary mogą być przejaskrawione w górnym paśmie i mieć mocną średnicę dokładnie w tym samym miejscu, w którym pojawia się wokal, dlatego musiałem je mieć pod kontrolą. Następnie użyłem wtyczki SoundToys Tremolator, z ćwierćnutowym tremolo, akcentującym rytmikę partii. Lubię, gdy gitary akustyczne znajdują się lekko obok rytmu, dlatego użyłem kompresora Massey CT5 z kluczowaniem partią stopy. UAD Precision K-Stereo poszerzył przestrzeń stereo, iZotope Ozone Exciter dodał nieco wysokiego środka i saturacji w zakresie najwyższych harmonicznych, natomiast SoundToys EchoBoy pracował z automatyzacją i generował echo tylko w mostku, gdy potrzebowałem więcej przestrzeni. Gdy już opanowaliśmy partię Rubber Bridge, kolejnym wyzwaniem okazało się zakończenie piosenki, zaraz za mostkiem. W ostatnim refrenie Taylor śpiewa oktawę niżej, zaś aranżacja nabiera rozpędu i wypełnienia. To oznaczało zastosowanie intensywnej automatyki i regulacji głośności klipów, by wokal cały czas utrzymywał się z przodu. Ambientowa partia fortepianu grała melodię akompaniującą wokalowi, zatem zrównoważenie wokalu, gitar i fortepianu było dla tej piosenki najważniejsze. Poświęciliśmy temu naprawdę dużo czasu, zwłaszcza jeśli chodzi o końcowe frazy”. Wokal i suma „Ścieżki wokalu mają wiele tych samych wtyczek i ustawień. Na partii głównej dodałem korektor UAD Pultec EQP-1A, z nieznacznym podcięciem najniższego dołu przy 30 Hz i wyeksponowaniem 8 kHz, by dodać nieco współczesnej jasności. Drugą wtyczką jest Oeksound Soothe, który tylko muska partię wokalną, pomagając w usunięciu niektórych jaskrawych rezonansów w górnym i dolnym środku. Kolejna wtyczka to UAD 1176AE, po której znalazł się FabFilter Pro-Q3, wycinający pasma 200 Hz, 1 kHz, 4 kHz i okolice 10 kHz. W przypadku Pro-Q3 korzystam zazwyczaj z obróbki subtraktywnej, do podbijania wykorzystując bardziej analogowo brzmiące procesory jak Pultec czy Maag. Na samym końcu jest de-esser FabFilter Pro-DS i wreszcie FabFilter Saturn2 z ustawieniem emulacji nasyconej taśmy. Poniżej ścieżek wokalnych znajdują się trzy ścieżki efektów wokalowych. Long Delay to EchoBoy wchodzący w Altiverb z emulacją sprężyny pogłosowej – oba efekty słychać w refrenach. Chamber natomiast to UAD Capitol Chamber, dodający do wokalu ciekawą gęstość i wymiar, bez efektu długiego wybrzmiewania. Wysyłka Plate to wtyczka UAD EMT140, wprowadzająca przedłużenie dźwięków. Pogłosy pracują w połączeniu, z efektem chamber kreującym przestrzeń wokalu na przedzie, określającym pozycję wokalu w miksie, i efektem plate, dającym głębię w tle. Na samym dole sesji znajduje się grupa sumy 2-bus, na której pracują wtyczki UAD Massive Passive EQ, UAD API 2500 oraz UAD Ampex ATR 102. W zależności od utworu, ustawiałem tę ostatnią na 15 lub 30 IPS; w przypadku tego utworu na 15 IPS, z emulacją taśmy GP9. Taka konfiguracja daje ładny, agresywny, środkowo brzmiący dźwięk, a GP9 pozwala uzyskać nieco więcej dołu. Jest tu też PSP Vintage Warmer, Sonnox Oxford Inflator i wreszcie FabFilter Pro-L2. Żadna z tych wtyczek nie pracuje zbyt głęboko, ale ich połączenie pozwala uzyskać ten dźwięk, którego oczekuję od analogowego łańcucha przetwarzania sygnału”. Kategorie Dyskusje Aktywność Zaloguj się piosenka z cymbałkami na początku. rrudzielec Użytkownik o 12:20 w Muzyka elektroniczna Szukam piosenki, w której na początku (dosłownie kilka uderzeń) rytm jest wystukany na cymbałkach. Piosenka jest w stylu house. Nic więcej niestety nie jestem w stanie określić. Będę wdzięczna za pomoc ;) Odpowiedzi Gość Gość o 13:02 Dj Pierce - Valle de larmes nie na początku, ale cymbałki są, więc może to to rrudzielec Użytkownik o 18:41 No właśnie nie... Przeszukałam sporo forów, gdzie ludzie pytali o piosenki z tym instrumentem i niestety znalazłam. Ale dzięki :) mmasolka Użytkownik o 22:20 Cymbałki? Kojarzy mi się tylko:Pobieranie danych... Aby dodać odpowiedź, musisz się zalogować lub zarejestrować. 90. Kombi – Pamiętaj mnie [muz: S. Łosowski; sł: M. Dutkiewicz; 1989]Ciekawe co powiedzieliby synth-popowi reakcjoniści, Joel Ford i Daniel Lopatin, gdyby pokazać im „Pamiętaj mnie”? Czy wówczas, pytani o inspirację dla ich wspólnej płyty, wskazywaliby Kombi? Możemy przeprowadzić symulację: Pitchfork: Wasz album, „Channel Pressure”, wykorzystuje całą paletę archaicznych brzmień syntezatorów. Nie boicie się, że kiedy minie moda na lata 80., zupełnie wypadniecie z obiegu? Ford: Nie, stary, posłuchaj jak to brzmi – to nie są żadne archaiczne brzmienia, tylko jakaś szalona futurologia, *zapowiedź przyszłości, która się nie spełniła*. Więc w jaki sposób miałaby się zestarzeć? Lopatin: Dokładnie. Już samo to, że sięgnęliśmy po takie efekty, dowodzi nieprzemijalnego czaru naszej muzyki. Pitchfork: Podobno zainspirował was szerzej nieznany zespół z Polski, Kombi. Możecie powiedzieć o nim coś więcej? Ford: Parę lat temu koncertowałem w Polsce z moją starą kapelą, Tigercity... Ej, kolego, wiesz, że nigdy nie zrecenzowaliście naszej płyty? No, w każdym razie, na jeden koncert przyszedł jakiś zupełnie zakręcony gość, nie dawał nam spokoju przez cały wieczór, a w końcu wcisnął kilka starych polskich płyt. Na lotnisku w Hamburgu okazało się, że mój bagaż podręczny jest zbyt ciężki, więc część z nich musiałem wyrzucić, ale została mi jedna, „Tabu”. Na początku myślałem, że to jest jakieś wschodnioeuropejskie wydanie „Tambu” Toto, bardzo ich lubię swoją drogą. No ale nie, to było „Tabu”, czyli „Taboo”. Odpaliłem je na discmanie, jeszcze w samolocie i mnie wzięło. Pokazałem Kombi chłopakom z zespołu i powiedziałem Cholera, to jest lepsze niż Scritti Politti, niż Power Station, słuchajcie, musimy nagrać coś w tym stylu! Ale oni byli wtedy kompletnie zakręceni na punkcie Mike & The Mechanics. Powiedzieli, że cała nasza płyta będzie brzmieć jak „Silent Running”, co mnie się wydało troche słabe. Ale nikt nie chciał słuchać. Więc niedługo po nagraniu „Ancient Lover” zgłosiłem się do Daniela, bo temat „Tabu” wciąż nie dawał mi spokoju i zaproponowałem, żebyśmy napisali kilka piosenek w tym stylu. Z wielkimi, elektronicznymi bębnami i klangującym bassem, mieliśmy nawet pomysł, żeby wyprodukował je Bernard Edwards z Chic, ale sprawdziliśmy na Wiki i okazało się, że on nie żyje. Szkoda, muza Kombi by mu podszeła. Pitchfork: Który utwór Kombi zrobił na was największe wrażenie? Ford & Lopatin: „Pamitadż mnaj”! *** W kilka dni po publikacji cytowanego wywiadu, serwis Pitchfork ogłosił, że zespół Kombii weźmie udział w Pitchfork Music Festival ’11 i wystąpi na jednej scenie z Animal Collective, Jamesem Blake’iem i Guided By Voices. Zapytany co o tym sądzi, Grzegorz Skawiński odpowiedział: Mam nadzieję, że uda nam się zaprezentować sporo materiału z trzech ostatnich płyt. (Paweł Sajewicz) Posłuchaj >> Podobało się? Posłuchaj również: Anna Jurksztowicz – Przenikam 89. Franek Kimono – King Bruce Lee Karate Mistrz [muz i sł: A. Korzyński; 1983]W międzynarodowym pojedynku śpiewających aktorów zwycięzca może być tylko jeden – William Shatner. Na naszym rodzimym poletku zaciętą walkę toczyli natomiast Piotr Fronczewski i Marek Kondrat. Pierwszy z nich, jako Franek Kimono, zaadaptował dla potrzeb żartobliwego projektu muzycznego estetykę uproszczonego disco i synth-popu, które podbijały Europę na przełomie lat 70. i 80. Na fali popularności filmów z Bruce’em Lee okrasił ją dalekowschodnimi elementami, a całość umieścił w nadwiślańskiej scenerii drobnych cwaniaczków, bywalców barów bistro i dyskotek, w których co sobota mieszała się ze sobą bananowa młodzież, dzieci dygnitarzy, peerelowscy normalsi, hedonistyczni reprezentanci świata sztuki i stołeczne prostytutki. Z kolei osiem lat później Marek Kondrat w singlu „Mydełko Fa” podsumował pierwszy etap raczkującej demokracji, w której fonograficzna anarchia zaowocowała niebywałą popularnością nurtu disco polo, odnogą muzyki biesiadnej. Jego skąpana w pianie Cycolina, podobnie jak w 1983 roku „King Bruce Lee Karate Mistrz”, w mig podbiła serca Polaków. Co ciekawe, za oboma projektami stała ta sama osoba, Andrzej Korzyński. Jego prześmiewcze teksty doskonale puentowały realia ówczesnej Polski, z pasją karykaturzysty wyolbrzymiały przywary rodaków, ale też z sympatią kreśliły specyfikę tutejszego folkloru. Pastisz ma jednak to do siebie, że aby godnie zaistnieć na kartach historii, musi się bronić czymś więcej niż tylko bezlitosną gębą satyry. Z perspektywy czasu „King Bruce Lee Karate Mistrz” okazał się klasykiem polskiego disco, który ze śmiałością wykorzystywał zdobycze technologiczne lat 80. ( automat perkusyjny Roland TR-606), poszczególne powiedzenia zakorzeniły się w języku niczym frazy z filmu „Rejs”, a cała stylistyka nieustannie powraca jako trop w kolejnych tekstach kultury. „Mydełko Fa” zaś wciąż zbyt mocno kojarzy się ze wstydliwym zjawiskiem, które toczy gust już nie tylko milionów Polaków, ale także miliarda Chińczyków. (Marta Słomka) Posłuchaj >> Podobało się? Posłuchaj również: Kapitan Nemo – Wideonarkomania Różowe Czuby – Dentysta sadysta 88. Krystyna Prońko – Kto dał nam deszcz [muz: K. Prońko, W. Olszewski; sł: M. Maliszewska; 1980]Aranżowanie, to ogół czynności twórczych i technicznych, związanych z rozwinięciem utworu muzycznego i nadaniem mu nowego obrazu dźwiękowego – taki cytat z pierwszego polskiego podręcznika aranżacji muzyki rozrywkowej umieścił na swojej stronie internetowej Wojciech Olszewski, współtwórca jednej z najlepszych piosenek w repertuarze Krystyny Prońko. „Nadanie nowego obrazu dźwiękowego”, ależ to brzmi! Tak jakby aranżer przyoblekał utwór w dźwięki i wartości wcześniej przed uchem ukryte, dla ucha niedostępne, co w zasadzie nie wydaje się interpretacją odległą od prawdy. W dorobku Olszewskiego, który aranżerem jest wziętym i pierwszorzędnym, całą magię obrazu dźwiękowego słychać (widać?) właśnie w „Kto dał nam deszcz”. Kompozycja to dość prosta, nawet jeśli nieoczywista, tocząca się niespiesznie jak spontaniczny jam, którego leniwy krajobraz niezauważalnie wznosi się ku hymnicznej melodii instrumentalnego mostka. Jednak nie temat, ale smakowite ozdobniki decydują o klasie utworu z tzw. „czwórki”. Nieświadomy cytat z „Black Cow” Steely Dan (Drink your big black cow vs Więc świeczkę zapal mu ), stylowe dęciaki, które z początku jedynie komplementują głos wokalistki, by po refrenie zająć pierwszy plan w pełnym napięcia, ale pozbawionym patetycznego dramatyzmu crescendo. Och i ach. Daję słowo, to piosenka-błyskotka, pełna wdzięku i elegancji, które w siermiężnych studiach nagraniowych Polski Ludowej były towarem deficytowym. Ciekawe też, że z chronologicznego punktu widzenia „Kto dał nam deszcz” można by uznać za produkt akademicki, stworzony przez dwójkę studentów Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej katowickiej Akademii Muzycznej. A do tego dla obojga było to coś na kształt pierwszego wyjścia z mroku. Z pewnością można tak powiedzieć o znaczeniu „Kto dał nam deszcz” w dyskografii Krystyny Prońko. To pierwszy raz, kiedy piosenkarka, która – jak sama mówi – komponowała od dziecka, zdecydowała się zamieścić własny utwór na płycie (w tym przypadku na wydanym w 1980 roku podwójnym singlu, na którym znalazły się jeszcze dwie inne jej kompozycje). Jeśli chodzi o Wojciecha Olszewskiego, nie znalazłem informacji o jakichś wcześniejszych jego dokonaniach. Po latach współpracownik Prońko dojrzał, okrzepł, sam zaczął nauczać. Ale tak dobrej roboty jak przy „Kto dał nam deszcz” już chyba nie wykonał. (Paweł Sajewicz) Posłuchaj >> Podobało się? Posłuchaj również: Krystyna Prońko – Poranne łzy Urszula Dudziak – Space Lady 87. Halina Frąckowiak – Jesteś spóźnionym deszczem [muz: J. Skrzek; sł: J. Matej; 1977]Jeśli Józef Skrzek faktycznie był – jak chce Paweł Sajewicz – polskim Steviem Wonderem, to ten nasz Wonder miał też swoją Minnie Riperton. Jak wcześniej Niemenowi, w latach 1977-1981 SBB akompaniowało Halinie Frąckowiak. W tym przypadku to jednak sam Skrzek komponował cały materiał. Efektami tej współpracy były albumy „Geira” i „Ogród Luizy”. Ten drugi, bardziej konceptualny, wypełnia przede wszystkim prog-rockowy patos ballad bratający się z piosenką poetycką (wiersze Wierzyńskiego). Na „Geirze” pojawiają się zaś jeszcze mocarne sophisti-popowe piosenki o jazzowym feelingu, jak np. najbardziej chyba ripertonowskie „Chcę być dla ciebie” czy opisywany opener właśnie. To taka motywowana funkiem jazda bez trzymanki, w trakcie której Skrzek do KORG-owego szkieletu co rusz dokłada nowe klawiszowe blurby, zaś Halina z wprawą soulowej divy atakuje nas kolejnymi melodiami. Te zresztą wynikają z siebie najnaturalniej w świecie, a przecież kto spodziewa się takich rozwiązań w piosence pop? Czy będzie to bliska akrobacjom Urszuli Dudziak wokaliza, albo raczej: główny riff wokalny (!), nerwowe zwrotki, pre-chorus z Frąckowiak rozmnożoną na taśmie, czy z gracją balansujący góra-dół refren. Twórcy oferują nam te wszystkie operacje w niespełna minutę i to jest właśnie przykład idealnie skondensowanej popowej konstrukcji. To, że w środku znalazło się jeszcze miejsce dla zespołowego jamu musiało wynikać ze Ślązaków tendencji do instrumentalnego rozpasania. Jak dobrze, że ten tutaj tak wyraźnie siedzi w estetyce Sly & The Family Stone. (Jędrzej Szymanowski) Posłuchaj >> Podobało się? Posłuchaj również: Zdzisława Sośnicka – Żyj sobie sam Kombi – Jak ja to wytrzymam 86. Kult – Arahja [muz: Kult; sł: K. Staszewski; 1988]„Arahja” równa się Kult, Kult równa się „Arahja”. W ślad za obserwacją, że oto słuchamy esencji poczynań zespołu, którego w ramach rockowej nomenklatury nijak nie idzie zaklasyfikować, pojawia się sugestia, że być może mamy do czynienia z najoryginalniejszą z wielkich grup polskiego rocka. Spójrzmy: oto rockowy – co do tego nikt nie ma wątpliwości – band, którego specjalnością stało się marginalizowanie roli gitar. Jego wokalista raczej skanduje niż śpiewa, ale robi to z podniosłością znamienną dla tuzów stadionowych spektakli. Wreszcie piosenka posiada klasyczny singlowy format trzech i pół minuty, ale szydzi sobie z niego w najlepsze, mantrycznie powtarzając sekwencję tych samych akordów i identyczną dla pseudozwrotki i pseudorefrenu melodię. Tak, „Arahja” to ucieleśnienie polish rocka, ale rozumianego mniej jako zbiór inspiracji zespołu Nerwowe Wakacje, a bardziej jako definicja muzycznego smaku polskiego studenta, dekalog rodzimej sceny alternatywnej: świata dawno rozszyfrowanych metafor, melodii bez zakrętów i monumentalnych emocji. Utwór niesiony charyzmą Kazika, jego poetycką wizją podzielonego Berlina (czy tak brzmiałoby „The Wall”, gdyby powstało w PRL-u?) i narastającą ekspresją; utwór, w którym temperatura wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do muzycznej inwencji zespołu; który swoją przygnębiającą, socrealistyczną monotonią buduje napięcie lepiej niż niejeden miotający przysłowiowymi septymolkami jazzman. Ale hej, to tylko rock – sposób na wyrażanie najważniejszych emocji najprostszymi środkami. Nawet jeśli takiego polish rocka nie grał nikt przed nimi. (Kuba Ambrożewski) Posłuchaj >> Podobało się? Posłuchaj również: Kult – Do Ani Kult – Piosenka młodych wioślarzy "Mądrego to i przyjemnie posłuchać" - zwykło się mówić. Z drugiej strony, ile ludzi tyle metod. Tak czy inaczej świat bębnów, jak wszyscy dobrze wiemy, to wiele różnych sytuacji, zdarzeń i okoliczności. Każdy poszukuje jakichś odpowiedzi na nurtujące go pytania lub szuka rozwiązań problemów, które go dręczą. Przedstawiamy kilka wypowiedzi uznanych i doświadczonych muzyków, które dotyczą różnych zagadnień ze świata perkusji. Liczymy, że każdy znajdzie dla siebie chociaż jedną ciekawą podpowiedź lub z poniższych wypowiedzi już prezentowaliśmy na naszych lamach, czy to w dziale porad czy też w wywiadach. Postanowiliśmy to wszystko zebrać w jednym miejscu, ale… Okazało się w pewnym momencie, że jest tego tak dużo, że nie uda nam się upchać wszystkiego w jednym numerze. W związku z tym za jakiś czas zaprezentujemy drugą odsłonę, gdzie poruszymy też inne tematy i przedstawimy porady związane bliżej ze specyfiką polskiego jednak o jednej rzeczy. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko jest szybkie i dynamiczne, a niektóre rzeczy dostępne są niemal od ręki. Z wyjątkiem dobrego perkusisty. Żadna podpowiedź nie zastąpi długiego i sumiennego ćwiczenia. Nawet Igor Falecki mimo, że ma dopiero 14 lat, na bębnach gra nieustannie już 11! Dobra porada to cenna rzecz, ale wciąż najważniejsza jest cierpliwość i wytrwałość. I całe szczęście, bo dzięki temu mamy naturalną selekcję, a bębny stają się czymś naprawdę wyjątkowym. BRZMIENIE BĘBNÓW - doradza Simon Phillips NIE BĄDŹ GRUBOSKÓRNYWszystko zaczyna się z brzmieniem posiadanego instrumentu. Dziwi mnie, jak brzmią zestawy bębnów, gdy słyszę je na sztukach, kiedy słyszę inne zespoły i sposób, w jaki stroją bębny, a w szczególności centralki. Wykorzystując bardzo grube naciągi zabierasz zbyt dużo tonu i głośności z bębna BRZMIEĆ TOMOMNie wykorzystuję tłumików. Używam naciągów Ambassador Clear, więc brzmią jak szalone, ale są głośne. Kiedy nagrywasz, nie musisz ustawiać tak dużej czułości na mikrofonach. Nie potrzeba więc wtedy wykorzystywać tłumików, jeżeli bębny nastrojone są prawidłowo. Nie musimy stroić do danego dźwięku. To, co ma znaczenie - czy zestaw brzmi spójnie i czy reszta bębnów gra na tym samym poziomie głośności, zestrojona MUZYKĘ I BĘBNIARZAMiałem Charliego Wattsa u siebie w studio kilka lat temu. Grał na starym zestawie Gretscha, na który spojrzałem i pomyślałem: "Wykorzystam cztery mikrofony - stopa, werbel i dwa overheady". Ogarniasz całość. Nie jest to bardzo bezpośrednie brzmienie i nie sprawdzi się w momencie nagrywania muzyki, która jest gęsta, pełna gitar i klawiszy. Jeżeli natomiast grasz z jedną gitarką, basem, wokalem i organami - możesz mieć wtedy wszystko pięknie CENTRALA, PODWÓJNA ZABAWAProblem z wykorzystaniem podwójnej maszynki stopy na jednej centralce polega na tym, że w momencie, gdy grasz szybkie 16-tki naciąg musi pracować bardzo szybko. Nie mam czasu i szans, by wrócił do siebie. Jeżeli rozbijesz to na dwa bębny wychodzi, że grasz tylko ósemki na każdym z nich, więc jest więcej czasu, by swobodnie bęben mógł odpowiedzieć, rezonować i wrócić do BĘBNYMusisz być w stanie zmusić bębny do tego, by przemówiły. Spędziłem na tym lata. "Jak mam zrobić, by tomy brzmiały dźwięcznie, ale nie dźwięczały zbyt mocno?". Wiele takich pytań było po drodze. Spójrz na Billa Bruforda. Starałem się stroić bębny, jak on, ale nigdy nie udaje mi się uzyskać brzmienia, jakie uzyskuje z werbla. To już zależy od osobistego wyczucia. BRZMIENIE CENTRALEK - doradza Joey Jordison ZNAJDŹ BALANSNie chcę sprzedawać wszystkich swoich tajemnic, ale głównie eksperymentuję. Większość rzeczy ma związek ze współpracą z inżynierem. Umiejscowienie mikrofonów i ich rodzaj. Lubię stroić tak mniej więcej średnio. Nie lubię stroić za wysoko, bo zaczyna to brzmieć jak koszykówka, a ja nie lubię takich SIĘ DO WARUNKÓWUżywam Powerstroke 3 z flam padami. Podkręcam je do trzech obrotów dookoła na każdym lugu i od tego zaczynam strojenie. Normalnie stroję nieco niżej i tylko czasami podkręcam wyżej. Wszystko zależy od piosenki i warunków w studio, temperatury i całej reszty. Chodzi tu o to, jakie jest powietrze, jaki jest klimat. Każdy naciąg jest inny. Siadam i ustawiam go do momentu, aż zacznie mi się podobać. Gram przez chwilę i idę do reżyserki: "Ok, wiem, co mam robić." Później to powtarzam i tak za trzecim, czwartym razem uzyskuję, co Nie stroję za wysoko, ale mam dobre odbicie na naciągu. Są to zazwyczaj trzy solidne obroty dookoła, nieco poluzuję odrobinę i mam to, co chcę. Nie lubię stroić i podkręcać jednocześnie, ponieważ uszy mogą cię zmylić, więc zazwyczaj stroję wyżej i zaczynam popuszczać aż do momentu, jak znajdę swoje brzmienie… To tak, jak strojenie gitary i podciąganie struny, później popuszczanie rozciągniętej. To ta sama O REZONANSIELubię naciąg rezonansowy, więc nie podciągam go zbyt mocno. Jest niemal tak samo jak naciąg główny. Nigdy nie zdejmuję tego naciągu, ponieważ centrala brzmi zbyt pudełkowato. Nieważne, co mówią inni, naciąg rezonansowy jest ważną partią twojego brzmienia. ĆWICZENIE - doradza Dave Weckl UDERZ W PADJeżeli jesteś ograniczony głośnością całego zestawu bębnów, możesz wykonać wiele roboty na zwykłym padzie. Polecam ćwiczyć większość rudymentów i zagrywek na padzie. Możesz przez to "zaoszczędzić" hałas, jaki byś zrobił na WYGODNIERozstaw swój zestaw zgodnie ze swoim naturalnym ruchem ciała i układem rąk. Usiądź za bębnami, zamknij oczy, pozwól, by pałeczki swobodnie wisiały po bokach. Poruszaj swoją prawą ręką w technice Moellera, uderzając pałeczką w dół niczym w werbel. Uderz i zatrzymaj się na momencie "strzału z bicza". Jeżeli nie uderzyłeś w werbel, powinieneś uderzyć w rimshot. Zrób tak z każdym bębnem i ustaw je do swojego ciała, a nie SIĘ W GARŚĆPozwól, by pałeczki wykonały możliwie jak najwięcej roboty. Jest to możliwe jedynie, gdy punkt uchwytu jest głównie w kciuku i środkowym palcu, wtedy pałeczka swobodnie balansuje w centralnej części dłoni. Wszystkie palce mają kontakt z pałeczką tak, jak to jest tylko możliwe, podczas, gdy utrzymujesz czucie "kozłowanej piłki" uderzając pałeczką do dołu, ruszając nadgarstkiem w stronę głowy - kciuk na zewnątrz i dłoń do bardzo książkę Gary’ego Chester’s - The New Breed. Te przykłady cię rozedrą i stworzą możliwość analizy na poziomie mikroskopu wnętrza twojej gry i groove’u, niezbędnej do identyfikacji problemów z czuciem gry. Zwiększy także logiczność gry, jedną z najtrudniejszych rzeczy do "TEST ŚPIEWANIA"Nagrywaj swoje groove’y i przejścia. Puszczaj je i spróbuj, czy możesz je zaśpiewać. Zaśpiewasz to, co nagrałeś? To jest to, co chciałeś powiedzieć? Ćwicz śpiewanie groove’ów i przejść, skoncentruj się na tym tak, jakbyś chciał to wyrazić. Pomysł polega na tym, żeby zmierzać ze swoją grą w muzycznym kierunku. Zobaczysz prawdopodobnie, że mając tę myśl w głowie - efektywny groove i przejścia będą wtedy, gdy zagrasz nieco mniej. DODAWANIE ELEKTRONIKI - doradza Ray Luzier WYEDUKUJ SIĘDodawanie elektroniki do swojego zestawu może być delikatną sprawą. Nie jestem zbyt dobrze wyedukowany, jeżeli chodzi o triggery. Powinniście najpierw poduczyć się w tym temacie lub mieć kogoś, kto wie, jak obchodzić się z elektroniką. Jeżeli wyjdziesz przed ludzi i nagle coś pójdzie nie tak, to raczej nie wyjdziesz na tym dobrze! Musisz być ELEKTRONIKĘJestem bardziej akustycznym, naturalnym typem bębniarza, ale nigdy nie zapominam o elektronice. Była wokoło już w latach 80-tych, a obecnie przybiera na sile. Nie wiesz nigdy, jaką robotę dostaniesz i jaka elektronika będzie wymagana. Kiedy pierwszy raz zagrałem z Korn wszystko było mieć chęć do eksperymentów, ponieważ w obecnych czasach wiele zespołów ich używa i potrzebuje konkretnego brzmienia. Tak wielcy wykonawcy, jak Madonna, chcą, by powtórzyć brzmienie płyty, więc musisz być przygotowanym do odtworzenia NAD TYMPotrzeba praktyki. Nie uda ci się usiąść i zagrać, ot tak. W moim zestawie koncertowym używam werbla Pearl E-Pro Live, współpracuje wspaniale. Nie jest niewypałem, pracuje tak, jak mu każesz. Musisz sobie przestawić przycisk w głowie i powiedzieć: "Gram teraz na elektronicznym werblu, będzie to potężne brzmienie i nie mogę robić hostów, jak to robię na akustycznym werblu".BĄDŹ PRZYGOTOWANYMamy dwa perkusyjne triggery, zmodyfikowane przez Hart Electronics. Są bardzo delikatne. Elektronika to drobne łączenia wewnątrz, więc musisz mieć zabezpieczone plecy w takiej sytuacji. Nie polegaj jedynie na jednym secie triggerów. Jeżeli padnie mi mój werbel E-Pro Live to mam w zanadrzu werbel z triggerem ddrum, gotowy do działania. Jeżeli polegasz na triggerach i nie możesz zamienić tego na akustyczny sprzęt to musisz mieć zawsze coś w zanadrzu. TWORZENIE MUZYCZNYCH PARTII BĘBNÓW - doradza Brent Fitz MYŚL O WOKALUWiele zależy od tego, skąd wychodzi piosenka, czy jest to np. riff gitarowy czy cokolwiek. Nie wchodzę w kompetencje wokalisty i to, co zamierza zaśpiewać. Uwielbiam pracować nad utworem, gdy wiem mniej więcej, co zamierza robić wokal. Mam korzenie multi-instrumentalne, dlatego u Slasha pracujemy razem nad bębnami, gitarami i basem, partiami rytmicznymi, ale i tak nie wiem do samego końca, co mam zagrać na bębnach, dopóki nie usłyszę PIOSENCEUważam, że najważniejszą rzeczą dla mnie jako perkusisty jest służenie piosence i granie dla niej. Słyszycie to za każdym razem, każdy powtarza, że trzeba grać dla piosenki, ale właśnie w tym jest klucz. Musisz być profesjonalistą w kwestii doboru i wyboru momentów, jakie masz dodać celem wzbogacenia piosenki. Czasami mniej znaczy więcej. Nauczyłem się tego od Jeffa Porcaro, zawsze grał idealnie i wybierał opcje wycofania się w momencie, gdy inni poszliby do przodu. Okazywało się to znacznie lepszym rozwiązaniem niż włażenie na czyjeś PRZEJŚCIATo, że przechodzisz od zwrotki do refrenu nie oznacza, że musisz od razu zagrać przejście. Jeżeli zagrasz, musisz się zastanowić, czy jest to przejście, które we właściwy sposób rozwinie SIĘ MUZYKIGrałem na wielu płytach i wiem teraz, że na tych, które nagrywałem 20 lat temu, jest więcej moich prób, by przemówić własnym głosem. Czasami chcesz zostawić swój ślad i pojawia się wtedy ciężki problem ego. Perkusiści muszą zapamiętać, że jesteśmy najważniejszą częścią zespołu w klejeniu wszystkiego w jedną całość. Wielu bębniarzy patrzy na piosenkę jako możliwość do "przegrania" partii, a to nie jest właściwe podejście. Gram na melodycznym instrumencie, lubię pianino, to właśnie tu dojrzewałem w kontekście tworzenia INNYMI JĘZYKAMITo, że gram na innych instrumentach, oznacza w praktyce, że jak gram stopę i werbel to nie traktuję tego jako zwykły beat. Myślę wtedy, że centrala i werbel zostawiają przestrzeń dla gęstych gitar, które lepiej zabrzmią w piosence. Łapię, co inne instrumenty grają, więc wiem, gdzie potrzebujesz "2" i "4". To, że gram na innych instrumentach znaczy, że mówię tym samym językiem, co reszta zespołu. To nie jest w stylu: "No cóż, to tylko perkusista." GRANIE NIEPARZYSTE - doradzają Mike Portnoy i Gavin Harrison ZROZUMIENIE RELACJIMIKE: Zrozumieć koncept i jak podział odnosi się do 4/4. Zrozumieć, że 7/8 to krótsze 4/4, a 9/8 jest nieco więcej niż 4/4, czyli wiedzieć, jaka jest relacja między nimi. Zrozumieć zasadę i SIĘ Z KLIMATEMMIKE: Trzeba zaznajomić się ze sposobem, w jakim czuje się dany podział. Nauczyłem się, jaki klimat ma 7/8 z płyt Rush. Za każdym razem podziały 5/6, 11/8, 9/8 mają w sobie swing i podobny klimat, tak więc patrz na inne piosenki, które mają taki podział, by wczuć się w ich NA MNIEJSZE FRAGMENTYMIKE: Często, kiedy mam do czynienia z czymś, gdzie jest więcej niż siedem, dzielę na mniejsze fragmenty. Chociaż nawet w przypadku siedem patrzę na to, jak na cztery i trzy lub na trzy i cztery. Jeżeli grasz na dziewięć to możesz podzielić to na pięć i cztery albo cztery i pięć albo trzy, trzy i trzy. Spójrz na fragmenty, które możesz SWOJE SIEDEMMIKE: Gdy liczysz głośno mów tylko "sie", a nie "siedem", ponieważ w języku angielskim siedem (seven) jest jedyną cyfrą od 1 do 10, która ma dwie sylaby. Wielu perkusistów robi błąd licząc: one, two, three, four, five, six, se-ven (w języku polskim jest ich więcej i niniejsza zasada dotyczy wszystkich dwusylabowych cyfr, czyli już też np. 4, 7 - przyp. red.).ZAZNACZ "RAZ"MIKE: Przede wszystkim licz głośno. To naprawdę ważne. Zawsze wiedzieć, gdzie jest "1". Nie jest to równe w nieparzystych podziałach, a jest to wszystkim dla bębniarza. To nasza najważniejsza rola. KAMUFLAŻGAVIN: Lubię grać nieparzyste podziały, ale lubię grać groove na 4/4. Pamiętać trzeba, że nie musi tu być uderzenie na 2 i 4, żeby uzyskać groove. Zespoły nie odkryły tak mocno gry w podziałach nieparzystych, jak to jest w 4/4, które zagrano w niezliczonej ilości wersjach. Co ciekawe, podział nieparzysty tak możesz zamaskować, że nie poczujesz tego, że nie jest parzyście. Zwróć uwagę na utwór Mother And Child Divided Porcupine Tree lub na Bonnie The Cat - tutaj zrobiłem zabieg odwrotny, żeby zwykły podział sprawiał wrażenie połamanego. Lubię manipulować rytmem, jest to wielce LICZENIEGAVIN: Szukam linii najmniejszego oporu. 11 to dobry przykład. Nigdy nie liczę do 11, to nie ma sensu. Zawsze rozbijam wysokie nieparzyste podziały na mniejsze segmenty, jak np. dwa razy po 4 i raz 3, a to przecież prawie każdy średnio zaawansowany perkusista potrafi zagrać. 4 to zwykła grupa podwójnego grania i do tego dochodzi jedna trójka. Jest to znacznie łatwiejsze niż sobie wyobrażasz. W istocie wtedy każdy potrafi zagrać nieparzysty podział, ponieważ każdy z nich da się podzielić na grupy 2 i 3. Jeżeli grasz 2 i 3 to zagrasz 5, a wtedy spokojnie zagrasz 7, bo przecież jest to 4 i 3. Byłbym mocno przerażony, gdybym zobaczył nuty z podziałem 11/8. W momencie, gdy znasz klucz do tego, jak zagrać, sprawa się zmienia, a kluczem jest rozbijanie na mniejsze grupy. Nie chcę, by moja muzyka brzmiała przerażająco. ZDOBYWANIE ROBOTY - doradza Glen Sobel BĄDŹ SPOKOPołowa zabawy w biznesie to bycie spoko kolesiem. Musisz być zdolny do gry, ale potrzebujesz czynnika kolegowania się. Nie możesz być sztuczny, bo spoko kolesie dostają robotę. Los Angeles jest zorientowane bardzo na wizerunek, więc musisz odpowiednio wyglądać. Jest teraz tak wiele zespołów, do których można się PRZYGOTOWANIACo oznacza ten zwrot? Czy to oznacza popisówki? Prawdopodobnie nie. Przygotowuję się ponad to, co muszę przygotować. Jeżeli dostaję demo, to staram się je całe sobie rozpisać albo jeżeli zdecydujemy, co mamy grać danego dnia, przychodzę z kartką, długopisem i mam ściągę. Ludzie widzą twoje oddanie i widzą, że bierzesz to na poważnie. Jeżeli to zrobisz szybko to zadzwonią do ciebie następnego MARNUJ CZASUNie możesz marnować czyjegoś czasu. Ludzie nienawidzą tracić czas w studio, po prostu chcą mieć pewne rzeczy zrobione. Pracowałem z kilkoma niecierpliwymi producentami, którzy chcieli robić albo szybko albo SIĘ POZNAĆMusisz znać ludzi, inaczej kto będzie mógł za ciebie poręczyć? Musisz wyjść i grać. Musisz robić rzeczy, które są może i nawet mało płatne, są też i noce z dżemowaniem. Zawsze mówię o "podłączeniu się". Każda sytuacja w trasie, która mi się przydarzyła, powstała przez znajomych, z którymi pogrywałem lub robiłem sesje. Są przesłuchania, ale ja nigdy nie znalazłem roboty z szerokiego castingu. Ludzie zastanawiają się, dlaczego konkretni kolesie dostają robotę. Dzieje się tak, ponieważ oni są między tymi ludźmi. Ludzie mnie pytają, jak dostałem robotę, to odpowiadam im: "Jak dostałeś się do swojego pierwszego zespołu w szkole?". Założę się, że przez kolegów i to właśnie dzieje się też dalej w twojej INTERNETUDziałaj w Internecie i wrzucaj video na YouTube. Gdy nagrywałem z Alicem w Nashville w zeszłym roku, właściwie w ogóle go nie spotkałem. Gdy potrzebował perkusistę w trasę zostałem rekomendowany i Alice powiedział, że nie potrzebuje się ze mną widzieć. Potrzebował wizerunkowego gościa, więc odpalił kilka klipów z YouTube i powiedział: "To jest ten gość." JAK POMYŚLNIE PRZEJŚĆ PRZESŁUCHANIE - doradza Ilan Rubin JESTEŚ DOBRYM KUMPLEM?Po pierwsze, jeśli kapela przyjmuje kogoś w swoje szeregi, to dlatego, że planuje grać z nimi trasę. Pomijając oczywistą kwestię tego, czy opanowałeś numery, pierwszą kwestią, jaka się pojawia ze strony kapeli jest to, czy są oni w stanie przebywać z tobą przed długi czas i to wytrzymać. Są sytuacje, kiedy ludzie mogą być świetnymi bębniarzami, ale są dupkami i ciężko się z nimi dogadać. Wtedy kapela woli poświęcić nieco techniki i wybrać kogoś, z kim znajdują wspólny język. Granie w trasie oznacza, że z każdym jesteś w bliskich stosunkach przez długi czas. Ludzie bardzo szybko zaczynają działać sobie na nerwy, jeśli od początku się nie dogadują. Przeprowadzałem przesłuchania do zespołu koncertowego The New Regime i zdecydowanie z jednymi łatwiej było się komunikować. Jako bębniarz zawsze stawiam sobie za cel bycie raczej cichym, kiedy jestem w nowej sytuacji, chociażby po to, żeby zrozumieć, jacy są ludzie w kapeli. Zawsze znajduję się w sytuacji, kiedy jestem odmieńcem wobec bardzo zacieśnionej grupy. Chcę wiedzieć, jakimi oni są ludźmi i chcę też, żeby mnie poznali. Nie chcesz zacząć od złej strony, postaw na dobre pierwsze wrażenie, bądź ostrożny i świadomy tego, co SWOJE GRANICEKiedy zaczynasz zgłębiać detale swoich partii, bardzo nieprofesjonalnym jest odciskanie na nich swojego stempla. Wszystko sprowadza się do tego, że jesteś wynajęty do konkretnej roboty. Inaczej jest, gdy jesteś członkiem pierwotnego składu i grasz po swojemu, a inaczej, kiedy przychodzisz do kapeli grać za kogoś. Wtedy masz spełniać konkretną rolę i sprawić, że cała maszyna ruszy do przodu, jeśli chodzi o koncertowanie. Wydaje mi się, że dużo bębniarzy jest zbyt chętnych, żeby pokazać wszystko, co potrafią. Rytmicznie niby może ci to ujść na sucho i ciągle jest to ta sama piosenka, ale gitarzysta czy basista są zablokowani przez akordy piosenki i nie mogą od nich odstąpić. Perkusiści mają niefortunną swobodę działania w ramach danego uczę się piosenek innych ludzi, staram się być świadom tego, co robi gitara, bas i wokal. Dlaczego miałbym wchodzić komuś w paradę? Kiedy dorastasz, naturalną staje się chęć bycia coraz lepszym. Im jesteś starszy, tym zaczynasz rozumieć, że określenie "lepszy" oznacza różne rzeczy. Może to oznaczać opanowanie patentów gospel, bycie bardziej solidnym, dynamicznym, czy wszystko to jednocześnie. Ludzie powinni lepiej zrozumieć różnicę między umiejętnościami a byciem integralną częścią SIĘ ODNALEŹĆLos Angeles jest jedną ze stolic muzyki światowej. Jeśli mam być całkiem szczery to nie przepadam za ale dobrze, że mieszkam na tyle blisko, żeby móc tam pracować. Nie tylko biorę udział w sesjach, a jest ich dużo, bo są tam najlepsze studia na świecie, ale też dużo ludzi zbiera się tam, żeby przygotować się do tras koncertowych. Dobrze jest mieszkać blisko, ale kiedy już jestem na miejscu i nie pracuję, to bardzo szybko dostaję depresji!ZNAJ SWÓJ SPRZĘTOsobiście lubię być najlepiej przygotowany, jak tylko się da. Kiedy słuchasz piosenki, od razu masz jakiś pomysł na to, jakiego brzmienia szuka artysta. Zamiast skupiać się na naciągach i tego typu sprawach, uważam, że rozmiary bębnów są bardzo ważne. Zwykle lubię grać na dużych bębnach: 26", 14", 16", 18". Z nimi czuję się najbardziej komfortowo. Na szczęście mogłem do tej pory tak grać w kapelach, z którymi współpracowałem, ale w studio nie zawsze ujdzie ci to na sucho. Na pewno nie z centralką 26" i 14" tomem. Zwykle najpewniejsze są 12" i 13", bo mają szeroki zakres stroju. Wystarczy do tego floor tom 16" i wszystko będzie dobrze. Jeśli bębny muszą być skupione i strojone wyżej to możesz to uzyskać z 12" i 16", nawet z 13" i 16". Jeśli masz je nastroić niżej to nie ma z tym problemu. Jeśli chodzi o talerze to nigdy nie miałem z nimi większych problemów. Zwykle wolę ciemniejsze brzmienia. Można powiedzieć, że ciemniejsze blachy lepiej brzmią w studio. Przy grze na żywo chcesz, żeby wszystko się przebijało. W studio inżynier chce mieć więcej kontroli, więc bezpieczniejsze są ciemne talerze i powlekane naciągi. Wchodzisz do dobrych pomieszczeń, zbudowanych pod instrumenty, żeby dobrze słyszeć wszelkie detale. Jeśli masz tam jasny talerz, to będzie on brzmiał bardzo jasno. Jeśli jest ciemny, to inżynier może go trochę rozjaśnić. Chodzi o to, żeby grać na najbardziej wszechstronnym WYGLĄDNajważniejsze jest, żeby być naturalnym i swobodnym podczas grania z innymi. Wydaje mi się, że dużo ludzi chce "wyglądać" jak showmani, a w rzeczywistości wyglądają dziwnie. Nie musisz ciągle machać głową. Sam fakt, że mam tyle włosów sprawia, że wyglądam, jakbym się gibał na wszystkie strony. Z drugiej strony nie chcesz siedzieć z tyłu i ledwie smyrać bębny. Stwórz swoje własne show. Każdy inaczej gra. Jeśli chodzi o wygląd to nie uważam, żebym bardzo pasował do image’u zespołów, w których grałem. Nie popatrzyłbyś na mnie myśląc: "Muzyk Nine Inch Nails". Na pewno nie muzyk Paramore, a już na pewno nie Lostprophets. Musisz po prostu czuć się swobodnie sam ze sobą. Łatwo jest zauważyć, gdy ktoś stara się za bardzo i wtedy tego nie kupisz. Jestem, jaki jestem i tyle. Noś neutralne kolory, raczej ciemne, nic, co bardzo rzuca się w oczy. Najważniejsze to być OSOBOWOŚĆBycie przyjaznym i znajomość ludzi na pewno pomaga. Najważniejsze, by pamiętać, że nigdy nie wiadomo, przed kim grasz. Kiedy grałem w Reading w 2007 roku z Lostprophets, nigdy w życiu nie pomyślałbym, że dzięki temu zagram za rok z Nine Inch Nails. Zawsze musisz dać z siebie wszystko. Jeśli tego nie robisz, to nie masz po co w ogóle tego robić. Niektórzy są nieśmiali. Zawsze wszyscy mi powtarzali, że muszę iść między ludzi i ich poznawać, w ramach upływu czasu stałem się odważniejszy, ale nie każdy taki jest. Myślę, że najważniejsza jest jakość twojego występu i to jak grasz, czy dajesz z siebie wszystko, czy jesteś miły, łatwo się dogadujesz i poznajesz ludzi. Jeśli potrafisz podejść do kogoś, zagadać i zaprzyjaźnić się z nimi, to zawsze masz u nich plus. BYCIE SHOWMANEM - doradza Tommy Lee UCZYŃ SIĘ WIDOCZNYMKiedy oglądałem na koncercie grających kolesi pokroju Tommy Aldridge, zauważałem, że spora część publiki wychodziła, kupowała piwo lub koszulki, po prostu nie była zainteresowana. Wkurzało mnie to: "Ten koleś właśnie daje z siebie wszystko, jest na pełnych obrotach, a nikt tego nie kuma." Zauważyłem, że działo się tak, bo ci goście siedzieli za niezliczoną ilością bębnów. Nie byłeś w stanie zobaczyć jego rąk, tylko rozmazane pałeczki, nie byłeś w stanie zobaczyć jego nóg. Zainspirowało mnie to wtedy do przemyśleń, jak powinienem grać, by ludzie mnie widzieli. Wtedy też zacząłem odwracać bębny, przechylać i latać nimi nad publiką. Wszyscy zwracali na to uwagę. Jesteś jedynie pyłkiem na scenie, więc musisz uczynić swoje ruchy wielkimi, przesadnymi. Nie będzie się to prezentowało tak potężnie z tyłu publiki. Pojawią się wątpliwości - zacznij PRZEROSTU FORMY NAD TREŚCIĄMusisz jednak znaleźć balans, nie możesz być znany tylko i wyłącznie z efektów. To ta linia równowagi pomiędzy robieniem dwóch rzeczy i tworzeniem czegoś specjalnego. Jeżeli będziesz cały czas robił sztuczki to ludzie pomyślą, że to wszystko, co masz. Pomyślą, że to przerost formy nad treścią, a czegoś takiego nie NAD TYMWiele z tych rzeczy to szczęśliwe przypadki, siedzisz i grasz, wypuścisz pałeczkę z rąk, która odbije się gdzieś do góry. Pomyślałem: "To fajne, ale może to usprawnię i zrobię tak, by pałeczka wróciła do mnie." Brałem werbel i stołek, siadałem na tyłach domu moich rodziców z pełnym pudełkiem pałek i uderzałem w werbel. Pałeczki lądowały u sąsiadów, uderzały mnie w twarz, aż w końcu pewnego dnia uderzyłem i pałka poleciała równo w górę i jak spadała to ją złapałem. I tak pojawił się nowy wymiar mojej JAK FRONTMANMusisz mieć podejście do tego jak frontman. Musisz mieć to w sobie. Wydaje mi się, że gdzieś głęboko w środku zawsze chciałem być liderem. Chyba to widać po tym, jaki mam styl gry i po tych moich MUZYCZNIEMusisz znaleźć balans, by przyciągać uwagę perkusistów i nie-perkusistów. Zawsze chciałem grać muzyczne solówki. Używałem sampli ze starych piosenek albo korzystałem z elektroniki, by stworzyć coś nowego. Zawsze chciałem, by to było muzykalne, tak jest zresztą ciekawiej. Siedzieć i słuchać perkusistę, uderzającego przez 10 minut nie jest czymś porywającym, ale jak jest przy tym fajna linia basu lub klawisz wokół tego, to się robi muzycznie. GRA W ZESPOLE-HOŁDZIE - doradza Paul Bonney (The Australian Pink Floyd) NIE SKĄP NA BĘBNYPróbowałem różnych naciągów, żeby mieć dobre brzmienie. Miałem w zwyczaju używać Premiera APK i Sonora Force. Premier był czerwony, a Sonor był czarny. Pomalowałem czerwony zestaw i połączyłem je razem! Brzmiał naprawdę nieźle. Wszystkie zestawy Nicka Masona były dużymi bębnami. Nie możesz działać tu z czteroelementowym zestawem. Uwierz mi, próbowałem.…ALE NIE SPŁUKAJ SIĘPomimo tego, co powiedziałem na temat bębnów, Nick zawsze używał Ambassadorów, podczas, gdy ja używam Emperorów. Robię tak, ponieważ są nieco bardziej wytrzymałe w momencie, gdy Nick mógł zmieniać naciągi na każdy KLIKIEMJeżeli grasz przy użyciu klika, staraj się nie mieć cały czas tego samego tempa. Musisz zapoznać się z klikiem do każdego albumu i ery zespołu, który SWOJE EGO ZA DRZWIAMINie możesz odbijać od oryginału. Jeżeli jesteś perkusistą, oglądającym nas, to oczekujesz Nicka Masona. Jesteśmy tylko sylwetkami na scenie. Nie chodzimy dookoła jak wielkie gwiazdy rocka. Nie jesteśmy nimi, jesteśmy zespołem-hołdem, ale jesteśmy cholernie dobrzy w tym, co robimy. Jeżeli jesteś wielkim fanem Floydów i słyszysz, jak ktoś dodaje jakiś kawałek ósemki, to pomyślisz: "Totalne g*wno!".BĄDŹ ELASTYCZNYMusisz zapomnieć o swojej technice i o tym, jak byłeś uczony jako perkusista. Kiedy gram Shine On You Crazy Diamond z tym pierwszym wypełnieniem, kiedy zaczynam od prawej to kończę na lewej. Nick tak nie robi, on dodaje extra uderzenie. Nie jest to idealnie w czas, ale działa i ma to czucie. Tak gra Nick, jest to źle- -dobrze. Ciężko mieć to wszystko opanowane, ale to przychodzi z doświadczeniem i próbami. Często się zdarza na próbie, że starasz się coś zagrać i myślisz: "Jak on to zrobił?!". PRACUJ LEPIEJ W STUDIO - doradza Chad Smith TWOJE EGOMoże być nieco przerażająco, jak wchodzisz do studia, a jest tam Johnny Cash. Był zupełnie w porządku, przedstawiłem się: "Hej, jestem perkusistą." Nie znał mnie. Zaczął grać piosenki i oczekiwał na mój wkład, co o tym myślę. Momentalnie staliśmy się muzyczną parą. Nie było żadnego gwiazdorzenia. Razem byliśmy na polu walki, by stworzyć dobrą ODPUSZCZAJGdy gram, nie zastanawiam się, czy to jest na próbę, czy już demo. Za każdym razem daję z siebie wszystko. Nigdy nie wiesz, kiedy trafi się to magiczne ujęcie, czasami zdarza się to za pierwszym razem. Takie ujęcia są fajne, ponieważ nie znasz jeszcze dobrze tych partii i starasz się w nie wsłuchać, przez co wychodzi bardziej GRAĆ W CAŁOŚCIMożesz się zatrzymać i później wkleić się z powrotem, ale moim zdaniem jest coś specjalnego w pełnym wykonaniu. Często z programami typu ProTools jest tak, że: "Tu mogę cię przekleić w to miejsce". Tracisz piękno wykonania, jeżeli nie zagrasz całego utworu od początku do KLIMATJeżeli sesja idzie źle, to ludzie szybko stają się niezadowoleni. Presja, strata pieniędzy, marnowanie czasu. Wszystko idzie w błoto, wtedy staram się rozluźnić atmosferę i żartuję. Hal Blaine mi to doradził. Hal był zakorzeniony w pracy studyjnej, opowiadał wtedy zawsze pojawia się szybko, jeżeli ludzie nie mogą czegoś zrobić lub brzmienie jest nie takie, jakie powinno być. Mogę być nieco ofukany, ale przecież nagrywam muzykę, gram na swoim instrumencie w fajnym studio, pracuję ze wspaniałymi ludźmi, robię to, co kocham. Mam się dąsać z tego powodu? Utrzymuj perspektywę do tego, co robisz i staraj się być wdzięczny. GRAJ W SEKCJI - doradzają Roger Glover i Ian Paice PROSTA MATMAIAN: Wszystko sprowadza się do 100 procent efektu, nie istnieje takie coś, jak 101 procent. Jest to mieszanka dwóch grających ze sobą ludzi. Może to być stosunek współpracy 50/50, może to być 70/30, jakikolwiek. Jedna osoba może dominować, to nie ma znaczenia w momencie, gdy wszystko działa jak DOBRYCH MUZYKÓWROGER: Potrzebujesz świetnego perkusisty. Gdy pierwszy raz grałem z Paice’m, byłem pod wrażeniem, jak płynnie i bez wysiłku gra. Wówczas większość perkusistów była jak zimne metronomy, które za zadanie miały trzymać rytm i koniec. Paice był NAD TYMIAN: Im więcej gracie razem tym lepiej to wszystko wychodzi. Nie ma czegoś takiego jak przygotowanie do wspólnej pracy. To, co twój kolega zrobi, okaże się poprzez ciągłą wspólną pracę, będziesz wtedy wiedział, co on zamierza. To podświadomy sposób komunikacji tylko was dwóch. To wykracza poza normalną komunikację. To właśnie powoduje, że sekcja Kiedyś Paice’y powiedział mi do ucha: "Ja nie podążam za kimś, ja prowadzę". Odpowiedziałem mu: "Ach, rozumiem". Bardzo szybko zrozumiałem, jak się pod niego podpiąć. Jego czucie gry jest jedyne w swoim Możesz mieć dwa takie same zestawy bębnów w jednym pomieszczeniu, możesz mieć dwóch perkusistów na tym samym poziomie i jak każesz im zagrać ten sam prosty rytm, to jeden spowoduje, że sam zaczniesz rytmicznie stukać, a drugi spowoduje, że wyjdziesz z pomieszczenia. Z jednym złapiesz więź, z drugim nie. Jeden ma ten "feel". Maszyny nigdy nie dadzą ci tego czynnika ludzkiego czucia gry. Mogę być super dokładne, ale nic poza tym. Dlatego, jeżeli masz tę więź między dwoma muzykami tzn. że masz prawdziwą sekcje rytmiczną. POPRAW SWOJĄ GRĘ - doradza Billy Cobham POSTAWAZastanów się nad swoją postawą za bębnami i dostosuj ich ustawienie z szacunkiem. Jeżeli będziesz siedział niewygodnie za bębnami to one od razu będą o tym wiedziały. Jeżeli tobie będzie niekomfortowo, to prawdopodobnie słuchaczom też będzie niekomfortowo, bo coś jest nie tak. Publiczność wie, że coś się dzieje nawet, kiedy nie może tego bezpośrednio zlokalizować np. "Jemu jest niewygodnie tak siedzieć."KONTROLUJ SIĘMuzyka to rzecz bardzo mistyczna i jeżeli nie kontrolujesz tego, co chcesz powiedzieć na tym poziomie, przeniknie to przez wszystkich wokół i to w formie nie do końca takiej, w jakiej byś chciał. Czuj respekt siedząc za bębnami i w ten sposób prezentuj swoje SIĘ NA SŁABOŚCIACHLudzie zazwyczaj koncentrują się tylko na silnych stronach. W przypadku bębnów 99 procent przypadków to: "Patrz, co potrafię". Grasz rzeczy, które potrafisz, ale nie chcesz pokazywać tych, nad którymi pracujesz. Te właśnie rzeczy ulegają zaniedbaniu. Możesz pomyśleć: "Wiem, co muszę naprawić, doszlifuję to." Nie. Nie rób tego w samotności. Najlepszym miejscem na dopracowanie takich rzeczy jest scena. Możesz popełnić błąd, ale co z tego? Przejdziesz przez BÓJ SIĘNiepewność jest wrogiem muzyka. Jeżeli nie będziesz się bał pokazać ludziom, kim naprawdę jesteś, to staniesz się rasowym muzykiem. Dziel się sobą, całym sobą. Jeżeli to zrobisz, staniesz się kompletnym swoimi nogami tak, jak pracujesz rękoma. Zaczynaj powoli. Nie chodzi o to, żebyś się tylko czołgał, chodzi o to, żebyś się czołgał, używając wszystkich swoich kończyn, podczas, gdy twój mózg stara się słuchać całości. Musisz ćwiczyć do momentu, aż nie będziesz musiał myśleć o tym, co grasz i stanie się to zupełnie naturalne. Wszystko bierze się z cierpliwości. DOBRE SOLO - doradzają Gavin Harrison, Steve Smith, Ian Thomas, Mike Mangini, Mikkey Dee MIEJ PRZYGOTOWANY ZESTAW ZAGRYWEKGAVIN: Grałem solo na bębnach w roku 1983, kiedy byłem w zespole Renaissance. Muzycy schodzili ze sceny, a ja grałem tak długo, jak chciałem, co w praktyce oznaczało jak najkrócej, jak to było możliwe! Zauważyłem, że w chwili, gdy zespół schodził ze sceny, w mojej głowie pojawiała się kompletna pustka i brak jakichkolwiek pomysłów! Jak to się mówi: "W momencie, gdy się rodzisz, twój mózg zaczyna pracować i działa aż do momentu, jak masz stanąć publicznie i się wypowiedzieć." W takiej sytuacji jedyne, co możesz zrobić, to skorzystać z arsenału wyuczonych patentów, a twoje solo staje się walką, by te wszystkie rzeczy poskładać w jakiejś kolejności. Jestem bardzo uważny, jak oglądam solówki i tak to mniej więcej zazwyczaj wygląda. Oni nie improwizują, składają w jedną całość wszystkie swoje uprzednio grane patenty, tym bardziej, że niektóre są tak zawiłe technicznie, że nie ma mowy, by ktoś je grał na zasadzie SIĘSTEVE: Chciałbym, by moje solo było tak swobodne fizycznie i psychicznie, jak wtedy, gdy gram z muzykami. Gdy na początku grałem solówki, zaraz, jak zaczynałem, podświadomie grałem głośniej i szybciej. Zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałem się, że muszę się bardziej zrelaksować, grać bardziej muzycznie, wykorzystując najszerzej jak się da dynamikę i różne klimaty. Trzeba zachować spokój umysłu podczas gry solo i trzymać się tej reguły, gdy gra się z innymi muzykami. Graj zrelaksowany i trzymaj się rytmu. Wykorzystuj dynamikę i buduj swoje solo, jakbyś śpiewał albo grał na innym instrumencie melodycznym. BĄDŹ ODWAŻNYIAN: Powiedzmy, że wyszedłeś poza podział, wypadłeś z rytmu i zrobiłeś bałagan, teraz musisz się z tego wydostać. Znajomy saksofonista powiedział mi kiedyś, że bardzo fajne rzeczy powstają wtedy, kiedy starasz się wykaraskać z błędu. Jeżeli nie będziesz na tyle odważny, by zaryzykować popełnienie błędu, to nigdy się tego nie dowiesz. Musisz mieć w sobie odwagę, by DLA NIE-MUZYKÓWMIKE: Robię to dla wszystkich. Jest mało takich, jak my, którzy rozumieją i rozpoznają poszczególne patenty. Wiele osób nie rozpoznaje podstawowych rytmów, więc co dopiero patent na 11, w którym zagrywka lub jakichś pięć uderzeń dzieje się w tym samym momencie. Muszę przygotować swoje solo dla tych, którzy nie są muzykami. Nie mogę oczekiwać od nich dokładnych analiz. Oni chcą latających pałek i gościa, który macha z góry do dołu. Taki perkusista jest lepszą rozrywką. Musisz zadowolić ludzi. Nie oceniam tego, ale myślę, że to wszystko powinno być konkretne i wartościowe. WSPINAJ SIĘMIKKEY: Pomyśl: "Dla kogo ja to gram?". Masz dziewczyny w tłumie i musisz spowodować, by zaczęły rytmicznie tupać nogą. Masz też muzyków, którym chcesz pokazać kilka trików, ale zdecydowana większość słuchaczy nie gra na bębnach. Oni chcą dobrego show, dlatego moje solo ma w sobie 5 procent improwizacji. Główny układ jest bardzo podobny od lat, zmieniam tylko kilka detali. Zazwyczaj sprawdzam je podczas próby dźwięku. Nie uważam się za dobrego perkusistę solowego, ale myślę, że jestem dobry, jeżeli chodzi o solówkę, która interesuje ludzi, tu nie chodzi o technikę. Lubię solo, które idzie do przodu. Zaczynam grać w połowie piosenki, później po solo wracamy do piosenki i kończymy. Jeżeli widzisz bębniarza, grającego jakieś powolne gówno, to zaczynasz się rozglądać nad drogą do baru, ja tak mam. Solówka musi iść do przodu, a nie się zatrzymywać. GRAJ SZYBKO - doradzają Paul Mazurkiewicz i George Kollias NIE BÓJ SIĘ METRONOMUPAUL: Używamy metronomu od ponad 8 lat, korzystamy z niego przy tworzeniu i nagrywaniu, wszystko od Evisceration Plague. Przywykłem do niego do takiego stopnia, że lubię z niego korzystać i nagrywać z nimi piosenki. On robi dużą różnicę w momencie, gdy chcemy utrzymać spójność piosenki. Metronom nie SIĘPAUL: Na szybkiego perkusistę składa się pełno tych takich małych spraw, jak ciasno ustawiony zestaw. Upewnij się, że twoje ruchy są pewne, trafne, przy tym płynne i kontrolowane. Ustaw elementy zestawu blisko siebie, łącznie z

piosenka z bębnami na początku